piątek, 7 grudnia 2012

Ass



To jest chyba tak jak z tym  odjeżdżającym metrem przed moim nosem o którym tak bardzo intensywnie myślałem kilka dni temu. Stoisz po drugiej stronie i patrzysz na mnie, w pewnym momencie podjeżdża metro, Ty wsiadasz i odjeżdżasz wraz z całą nadzieją schowaną głęboko w mojej głowie, znikasz wraz z całą szansą która szybko argumentowany los rzucił mi pod nogi.

Stoję więc  już sam, mimo iż ani przez chwile nie byłeś przy mnie - to już nawet nie jest przykre.
Chwila..chwila...A może tak naprawdę wszystko sobie ubzdurałem, Ty wcale nie byłeś tam bo los tak chciał, Ty wcale na mnie nie patrzyłeś a ja nie czekałem na Twój uśmiech. A może.. Ciebie wcale tam nie było, moja nieodparta chęć widzenie Ciebie zmusiła mnie do tego. Niestety tego nie wiem. A może jednak na szczęście tego nie wiem. Bo dzięki tej niewiedzy jest we mnie gdzieś ta nadzieja która mimo iż odjechała wraz z Tobą pozostała w mojej pamięci.
Nie... ja wcale nie przestaje wierzyć w miłość, przestaje wierzyć w siebie, ale tylko na chwile.

I nie boje się już tego że budząc się nie będzie Ciebie obok, nie boje się tego że nie będę chciał do Ciebie zadzwonić kiedy spłonie mi dom, nie boje się już ani Ciebie, ani tego co robisz. Krzyczysz że nie grasz w moją grę, a jednak to ja odchodzę. Ty rozdałeś karty, długo nimi graliśmy - dziś to koniec. Spalam je wraz z każdym ruchem który miałem wykonać- na stole zostawiam tylko Asa.




1 komentarz:

  1. Piękna notka,taka prawdziwa,utożsamiłam ją ze swoją sytuacją,może jest zupełnie inna ale słowa pasują doskonale. Nie przestawaj wierzyć w siebie,musisz być silny,wiele ludzi trzyma za Ciebie kciuki,chce,żeby Ci się udało,ja jestem wśród nich,w końcu szczęście się do Ciebie uśmiechnie,zasłużyłeś na wszystko co dobre. Pisz dalej,muszę się przyznać,że wchodzę tu nałogowo,uzależniłeś mnie swoimi notkami.

    OdpowiedzUsuń